wtorek, 17 listopada 2015

Pij mleko będziesz...

Zbierałam się do tego już od pewnego czasu, bo wiadomo - niepasteryzowane, o zawartości tłuszczu około 4% - samo zdrowie! Jednak jakoś zawsze mi było pod Lotnię nie po drodze. I jakiś taki niewytłumaczalny lęk przed takim mlekiem. Nie piłam mleka "od krowy" już pewnie z 15 lat. Ja wiem, jak mój żołądek zareaguje na tą cała mikroflorę? 
Dziś wreszcie dzień był odpowiedni. Stanęłam przed maszyną z garścią drobnych. Najpierw kupiłam butelkę za całe dwa złote po to, żeby przekonać się, że jest to dokładnie taka sama plastikowa butelka, w jakiej po 1,78zł sprzedawane jest mleko w Biedronce. Następnie ustawiłam drogocenną butelkę  pod podajnikiem, wrzuciłam odliczoną kwotę i wybrałam odpowiednią opcję (1 litr). Buchnęło zimnym powietrzem, obniżyła się rurka i poleciało z niej świeże mleko... 
I poczułam ulgę! Hurra!  Lęk zniknął! To wcale nie jest mleko od krowy, to jest mleko z automatu! Sam fakt, że ktoś je przelał z wiadra do tej maszyny, już tak krótki proces wystarczył, żebym przestała patrzeć na nie jak na "jeszcze ciepłe" mleko ze wsi. To było zupełnie cywilizowane mleko dla mojego cywilizowanego podniebienia :-)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Gdzie popełniłam błąd?

Lusia wypluła porcję jedzenia. Nie cierpię tego:
- Kochanie, dlaczego to zrobiłaś?
- Mamusiu, byłam już najedzona.
- To dlaczego nie powiedziałaś, że już nie chcesz?
- Jak to? Bo miałam pełną buzię.

środa, 6 sierpnia 2014

Zgrubienia

Jak wiadomo dzieci lubią zdrabniać. "Daj mi rączkę", "Boli mnie brzuszek", "Lubię tę zupkę" słyszymy z każdej strony. Nasze dziecko idzie jednak pod prąd - ona nieustannie szuka zgrubień. I tak oto na spacerze prosi o "rąkę", bolą ją "nóhy", a na śniadanie je "płaty". Szczytem jednak jest piech, czyli oczywiście... duży pies.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Subtelna różnica

Córcia nasza - jak każde dziecko - lubi w chwili słabości wleźć ojcu na plecy. Któregoś razu zaszli mnie od tyłu, żeby wystraszyć.
- Lusiu, a gdzie Ty jesteś?!
- Siedzę na baranie.

piątek, 27 września 2013

Zmieszanie

J. wyjechał wczoraj na 3 dni do Warszawy w delegację. Dziś rano byłam z Lusią u logopedy. Pani - wiadomo - stara się zagadywać małą, żeby ją "rozgadać". Wśród kilku pierszych pytań pojawia się dość standardowe:
- Lusiu, a gdzie jest mama?
- Tutaj! - pada ochocza odpowiedź.
- Lusiu, a gdzie jest tata?
- Nie ma taty... - odpowiedziała Lusia ze smutną minką - uciekł...

czwartek, 19 września 2013

Pod ziemię się zapaść.

W szatni żłobka. Przy świadkach.

Opiekunka dzieci do taty odbierającego swoją pociechę:
- E. chyba była ostatnio na weselu?
- Tak, a dlaczego? - odparł niepewnie ojciec.
- A mówiła dziś nam dziś o tym i.. cały dzień śpiewała o wódce.


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Mała jędza.

Oglądamy z córą książeczkę o bałwanku (tak wiem, ale ta wiosna idealnie się do tego nadaje...). Pokazuję jej nos bałwanka i tłumaczę:
- Bałwanek ma nos zrobiony z marchewki. A jaki ma Lusia nos?
- Ładny! - pada odpowiedź.
- A jaki ma mama nos? - drążę, by połechtać własną próżność.
- Mama ma.