J. wyjechał wczoraj na 3 dni do Warszawy w delegację. Dziś rano byłam z Lusią u logopedy. Pani - wiadomo - stara się zagadywać małą, żeby ją "rozgadać". Wśród kilku pierszych pytań pojawia się dość standardowe:
- Lusiu, a gdzie jest mama?
- Tutaj! - pada ochocza odpowiedź.
- Lusiu, a gdzie jest tata?
- Nie ma taty... - odpowiedziała Lusia ze smutną minką - uciekł...
2 komentarze:
Fajne :) Ale lepsze to niż dziecko, które pokazuje na kominiarza i mówi "tata!".
A poza tym - co powiedział logopeda?
Ja myślę, że pani logopedka już nigdy nie zada tego pytania...
Prześlij komentarz