wtorek, 23 października 2012

Warunki pracy

W pewien słoneczny dzień w biurze usłyszeć można:
- Nie da się tak pracować, kiedy to słońce tak daje mi prosto po prostu za przeproszeniem w ryj!

piątek, 19 października 2012

Protest J.

Składam oficjalny protest. Od czterech miesięcy ponad nie ma wpisu na Twoim blogu! Skandal! Czy to znaczy, że ja się tak wyrobiłem... ?

niedziela, 15 lipca 2012

Empatia ważna sprawa

Koleżance umierał teść. Od tygodnia podłączony był do aparatury podtrzymującej życie i rodzina podjęła już decyzję o jej odłączeniu. W związku z zaistniałą sytuacją poszła do szefowej po dzień urlopu.
- Oczywiście! Doskonale Cię rozumiem. Wiem, przez co przechodzicie. W ubiegłym miesiącu musiałam uśpić psa. - usłyszała.

piątek, 22 czerwca 2012

I wszystko jasne

Synek znajomych - S. - liczy sobie 2,5 roku. Pół roku temu został starszym bratem małego B. Niedawno odkrył tajemniczy temat... męskich genitaliów:
- S. ma siusiaka - stwierdził któregoś dnia.
- Tak, S. ma siusiaka - potwierdziła mama.
- Tata też ma siusiaka.
- Tak, tata też ma siusiaka.
- B. ma siusiuaka.
- Tak, on też.
- Mama nie ma siusiaka.
- Nie, mama nie ma siusiaka.
i po chwili:
- B. ma małego siusiaka. 
i dalej:
- Tata ma dużego siusiaka.
Mama pyta:
- A S.? - mając w domyśle "średniego siusiaka".
- S. ma dużego siusiaka. Jak tata!

sobota, 12 maja 2012

Kulinaria wg małżonka cz. 2

Tata do córki:
Chodź, kochanie, poczytam Ci bajeczkę. Może Jean de La Fondue?

niedziela, 6 maja 2012

W chowanego wg dwulatka

Starszak mojej siostry niedawno poszedł do przedszkola. Zdobył tam kilka nowych umiejętności między innymi jak bawić się w chowanego. Staje chłopak przy ścianie i liczy - sześć.... sześć... sześć... szuuuszaaa! No to ja - dobra ciocia - szybko się chowam. Ale niespodzianka, bo Filipek...biegnie się schować. No to ja wybiegam ze swojej kryjówki i biegnę go szukać, ale... spotykam go na środku kuchni, gdzie... on odnajduje mnie z głośnym Łaaaa! Chyba nie opanował jeszcze do końca zasad, jak sądzicie?

sobota, 28 kwietnia 2012

Kulinaria wg małżonka

- Kochanie! Zobacz, jakiego mamy dewolaja - zawołał J. wpadając z córą do pokoju w podskokach. Nucąc jakieś przyśpiewki rytmicznie się bujał i gibał.
- Dewolaja? Jakiego dewolaja?! - nie mogłam załapać, o co mu chodzi.
- Nie dewolaja? - spojrzał zbity z tropu.
- Chyba wodewila! - wpadłam wreszcie w przypływie geniuszu!