poniedziałek, 26 października 2009

Ach te akcenty...

J. chciał mi dziś zrobić niespodziankę i skoczył rano po świeże pieczywo. W piekarni rzuciły mu się w oko świeżutkie croissant'y. Zamawia:
- Poproszę jednego croissant'a - powiedział nienagannie akcentując wypiek z francuska.
- Co podać?? - zapytała pani za ladą.
- Croissant'a - takiego francuskiego rogalika.
- Którego??
- O tego tu! - wskazał wreszcie palcem J.
- Aaaa! KRASANTA! - ucieszona rozpoznała pani sprzedawczyni.

środa, 7 października 2009

Kasztany - każdy lubi

R. uwielbia kasztany. Jej mąż zawsze narzeka, kiedy podczas spaceru żona napełnia sobie nimi kieszenie. Ale że i tak już się pomału kończą, konflikt cichnie. Ostatnio jednak poszli się przejść. Ustalenie było następujące - długi spacer, ale za to bez zbierania. Kiedy G. znudziło się chodzenie, ona zmieniła warunki:
- Dobrze, możemy już wracać, ale będę mogła pozbierać sobie kasztany.
On wyluzowany, wiedząc, że z pewnością nic już nie znajdą mówi:
- Ależ oczywiście! Jeśli jakieś znajdziesz, płacę złotówkę za każdego kasztana. Warunek - nie mogą być zniszczone i nie mogą być wyrwane z rączki małego dziecka.