poniedziałek, 22 grudnia 2008

Ech, te daty...

W zeszły czwartek byłam na kiku spotkaniach w Warszawie. Jedno
z nich miało miejsce w hotelu Airport Okęcie na ul. 17-go Stycznia, niedaleko lotniska. Zamawiam taksówkę:
- Dzień dobry, chciałam zamówić taksówkę pod hotel Airpor Okęcie.
- Na 17-go stycznia? - pyta dyspozytorka.
- Nie, dlaczego? Na 18-go grudnia! - odpowiadam zdziwiona.

środa, 17 grudnia 2008

Jak J. dowcip skopać potrafi

Znacie ten dowcip:

Przychodzi pingwin z zebrą do fotografa, żeby zrobić sobie zdjęcie.
- Kolorowe czy czarno-białe? - pyta fotograf.
- A przypierdolić Ci?!

Mój J. tymczasem ostatnio chcąc zabawić towarzystwo, zaczął...
Przychodzi pingwin z żyrafą do fotografa...

piątek, 5 grudnia 2008

Zajęcie dla blondynki:

Jakiś czas temu złamał nam się "dinks" od korka w umywalce. Wiecie na pewno... Te nowoczesne umywalki zatyka się korkiem, który jest podnoszony przez takie popychadło z dołu. Otóż ułamała nam się końcówka od korka (ta dolna) i tym samym popychadło nie ma, czego popychać. Od tego czasu korek leżał na umwalce.
Przedwczraj wzięłam się za pranie w rękach, a że najłatwiej prać właśnie w umywalce, postanowiłam skorzystać z korka. Problem pojawił się w chwili, kiedy chciałam korek z umywalki wyjąć. Okazało się to całkowicie niemożliwe!
Podeszłam do zaganienia systematycznie. Przy pomocy gąbki usunęłam z umywalki wodę. Spróbowałam nożem - nic - nie wciśnie się. Spróbowałam cieńszego - nic. Spróbowałam kartonikiem - nic. Wrócili domownicy i rozpoczęliśmy naradę wojenną. Oto, jakie pomysły jeszcze mieliśmy:
- rozmontować syfon i spróbować popchać od dołu (dość kłopotliwe)
- zassać ustami (niestey głowa nie mieściła się pod kranem)
- wydmuchać dmuchając w awaryjny odpływ (zero efektu)
- przewiercić wiertarką (szkoda korka)
- magnesem z lodówki (niestety za słaby)
- gumą do żucia (rozdać domownikom po gumie i... żujemy!)
- taśmą klejącą
i wreszcie wybawczy pomysł:
- przyssawką z haczyka łazienkowego!

A Wy macie może jakiś pomysł?

piątek, 28 listopada 2008

Myśl dnia

Taniec - sztuka robienia uników nogami szybciej, niż partner depcze.

czwartek, 27 listopada 2008

Miesiąc miesiącu nierówny

Fragment artykułu na temat zamknięcia terminalu Etiuda na warszawskim lotnisku, które nastąpi w kwietniu 2009.
"W kwietniu 2009 r. mają zostać tam przeniesione także odloty. Jak tłumaczył dziennikarzom w środę dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" Michał Marzec, liczne skargi pasażerów skłoniły zarząd do podjęcia ostatecznej decyzji o likwidacji Etiudy.
(...)
Marzec powiedział, że padło na kwiecień, ponieważ (...)"

poniedziałek, 24 listopada 2008

Targowanie

W zeszłym tygodniu na targach...
Podchodzi koleś do naszego stanowiska i mówi:
-Dzień dobry, jesem pilotem wycieczek i chciałbym zostawić swoje CV - po czym sięga do koszulki, w której ma plik czarno-białych wydruków. Nagle podnosi wzrok i spogląda na moją panią prezes. Mówi - O! A Panią już znam. W takim razie dam Pani kolorowe!

czwartek, 6 listopada 2008

Bolesne przebudzenie

Wczoraj wieczorem skończył się kolejny etap w moim życiu. Spędziłam go wraz z kumpelą w sopockim Aqua Parku. Że największą frajdą jest być wciaganym do baseniku na zewnątrz i samemu wciągać wszyscy wiedzą. Wiadomo - robią to najczęściej dzieciaki, ale są bardzo otwarte na współpracę. Kiedy przepływałam koło takiej gromaki, wyciągnęłam ręce w jednoznacznym geście, natychmiast zostałam wciągnęta i przez chwilę wspónie polowaliśmy na moją koleżankę. Kiedy po chwili wypoczywałam z boku, a chłopak chlapał na drugiego (przy czym ja obrywałam rykoszetem), ten powiedział: "Nie chlap na PANIĄ".

piątek, 31 października 2008

Znacie ten stary kawał?

Przychodzi facet do fryzjera:
- Proszę mnie opierdolić na krótko.
- Ty chuju!

Dziś mąż mojej siostry do niej podczas strzyżenia, które na nim uskuteczniała w kuchni:
- Kochanie, nie opierdalaj mnie na odpierdol!

środa, 29 października 2008

Kłopotliwe zakupy

Postanowiłam przesadzić kwiaty. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jest to dla mnie czynność zupełnie nowa.

Poszukiwania doniczek w okolicznym Praktikerze spełzły na niczym. Nic - tylko same osłonki. Zdecydowałam się zatem na ładne ceramiczne osłonki i tanie plastikowe, aby użyć ich w charakterze doniczek. Problemy zaczęły się, gdy rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniej ziemi. Otóż znalazłam ziemię do kaktusów, do rododendronów, do azalii, do paproci nawet do drzewek bonsai!

Niestety nie znalazłszy ziemi do kwiatów, zrezygnowałam z operacji.....

wtorek, 28 października 2008

Mailowy Savoir Vivre

Moja szefowa ma w autopodpisie Outlooka następującą frazę:
Pzdr.

Imię Nazwisko
Stanowisko
Dane kontaktowe

Ta oszczędność na literach zawsze nas rozbraja.

Dziś przypadkiem wpadł w moje ręce mail od niej pisany po niemiecku z podpisem:

MfG

Imię i Nazwisko...

piątek, 24 października 2008

Stary niedźwiedź.mocno....

Planujemy grupie program w Finlandii. Wczoraj D. wysłała zapytanie o skutery śnieżne, jakieś narty i hit (!!!) - obserwację żerujących niedźwiedzi.

Oto jaką odpowiedź otrzymaliśmy:
If we want to have snow activities, like snow scooters etc. then the bears probably are still at sleep (March, beginning of April) and we wouldn’t want to wake them up :-)

czwartek, 23 października 2008

Spłuczka

Miesiąc temu spłuczka w jednej z łazienek w moim biurze zaczęła mocno przeciekać. Kiedy zgłosiliśmy to szefowej, ta oburzona zapytała - I co ja mam z tym zrobić?!
Jako że nie zatrudniamy konserwatora, a nikt z pracowników nie zgłosił się do działania, spłuczka ciekła i ciekła. Pojawił się wielki szeroki pas kamienia, a my zaczęliśmy zastanawiać się, co to będzie, gdy przyjdzie rachunek za wodę. Lub gdy pani prezes wreszcie się zainteresuje. Pełni lęku nie zamierzaliśmy jej nic przypominać. Dziś - jak na złość - u szefowej w domu nie było prądu. Wpadła rano do firmy i zeszła do naszej (tzw. "dolnej") łazienki, by tam wysuszyć sobie głowę.
- P.! - wpadła do naszego biura - Dlaczego to tak cieknie?! To już tak chyba cieknie od wielu tygodni!
- Od wielu.... Od wielu... - zaczął pewnym głosem P. - No... Może od kilku...

piątek, 17 października 2008

Odpowiednia interpretacja skarbowa

Byłam ostatnio na szkoleniu z zakresu GPS, SQL, BluTooth itp. dziwnych rzeczy z grupą informatyków. Przy wieczornej biesiadzie zszedł temat na salsę. Panowie pytali, czy moje biuro organizuje szkolenia i w tym zakresie. Jeden z uczestników wniósł wątpliwość, czy uda się coś takiego rozliczyć. Na to drugi, rozwiał jego obawy - napisze się na fakturze - Szkolenie z Salasa i nikt się nie połapie, o co może chodzić :-)

poniedziałek, 6 października 2008

Statystyki

A to ci zdziwienie!

Jakiś już czas temu założyłam sobie statystyki na mojego bloga. Tak w sumie dla zabawy, żeby zobaczyć, czy to moje rzadkie pisanie sprawia przyjemność tylko mnie samej, czy też ktoś to czasem czyta. Średnio mam jakieś 3-4 wejścia dziennie (dzięki J., K. i T :-) ), jakże cieszy wierny czytelnik. Wśród opcji wykresów znajduje się tam także informacja na temat źródeł dostępu do badanej strony. Odkryłam dziś, że o ile początkowo trafiali do mnie internauci poprzez dostęp bezpośredni (no bo po co inaczej, skoro adres się zna), o tyle teraz ponad połowa wejść następuje poprzez wyszukiwarkę. Sprawdziłam, jakie słowa kierują do mnie zbłąkanych surferów. Otóż było to: "hiv plus minus". Wierzcie mi - zdziwienie moje było wielkie, jednakże nie tak wielkie, jak kiedy wpisałam je w google. Okazuje się, że jestem nieodkrytą mistrzynią pozycjonowania - 5. pozycja!

czwartek, 2 października 2008

Poliglota

Co mógł powiedzieć na niemieskiej autostradzie jakiś wystraszony niemiecki chłopak za ladą na moje "Thank you"? Oczywiście... "Please".

środa, 24 września 2008

Tort na każdą okazję

Znajoma wchodzi speszona do S... znanej cukierni sieciowej.
- Dzień dobry. Chciałam zamówić tort na wieczór panieński...
- Dupa? Cycki? Czy penis? - pada głośna i pewna odpowiedź.

wtorek, 9 września 2008

W biurze

Dziś podczas rozmowy telefonicznej kolega usłyszał:
"Czy mógłby Pan powtórzyć nazwisko, ponieważ mam katar i nie usłyszałam?"

Widać słucha nosem...

środa, 3 września 2008

Temat kontrowersyjny

Kupowałam ostatnio dodatki do sukni na wesele mojej siostry. Jest ona na gorsecie i wymaga... wypełnienia dekoltu. Kiedy znalazłam wreszcie odpowiedni model bielizny, uświadomiłam sobie, że rację miał mój kolega, który twierdził, że staniki dzielą się na "push up" i "push down". Odkryłam jeszcze jedną opcję - "instead of".

wtorek, 22 lipca 2008

Niemiec po polsku

Robiłam niedawno interesy z Niemcem, który prowadzi działalność w Polsce i od kilku lat tu rezyduje. Przy okazji nauczyl sie polskiego języka. Zapytałam go ostatnio, czy wpłynęły już do niego pieniądze. Odpisał: "akurat sprawdzilem, ale z Wami nie mam nic. " Następnego dnia rano jednak dobre wieści: "teraz wszystko jest ok. Pienądze pływa na koncie. "

poniedziałek, 7 lipca 2008

Mądrości młodego wieku

Mój J. szalał ostatnio z kilku-letnią bratanicą i jej kuzynką. Wiadomo - bieganie, piski, krzyki i śmiech. W pewnym momencie humor jednej z dziewczynek wyraźnie się pogorszył. Okazało się, że J. częściej łaskocze i podnosi tę drugą. "Jeśli chcesz, żeby Cię złapał, nie uciekaj" - poradziła Weronice Marysia.

środa, 11 czerwca 2008

Termin płatności

Do urzędu spłynęła ostatnio faktura z terminem płatności 7 dni. Wiadomo - poczta strajkuje, faktura dotarła po terminie. Zadzwoniłyśmy, żeby przysłano nową, z dłuższym terminem płatności, wszak urzędy nie mogą płacić z opóźnieniem! No i przyszła - "Termin płatności: 50 dni".

Pierwsze lekcje

Znajomy i jego roczny synek:
- Jak robi piesek?
- Hau hau!
- A jak robi kotek?
- Kici kici...

wtorek, 20 maja 2008

Punkt widzenia muzealnika

Kilka dni temu w mediach lokalnych wrzało. Na terenie pobliskich fortyfikacji wykopano cenną zabytkową lufę. W lufie wykryto uzbrojony pocisk. Kiedy ewakuowanych pracowników zapytano, czy się boją, odpowiedzieli, że owszem - boją się, że saperzy zniszczą im eksponat.

Jak to po pewnym czasie w związku być potrafi

Kilka dni temu J. wchodzi do mojego pokoju jakoś wieczorem:
- Kochanie, mogę sobie włączyć komputer?- Pyta przymilnie - Zaraz... Co ja mówię? Kochanie, włączę sobie komputer! - dodaje stanowczo.
Zdumienie moje było niepomierne.
- Przypominam Ci.... - zaczęłam złowieszczo - Przypominam Ci.... że leży na biurku - dodałam po chwili zastanowienia.

czwartek, 24 kwietnia 2008

Gdy za głośno...

Rozmowa w knajpie:

- W piątki i w soboty grajkowie grają tu na ż....
- Na żubrze ?????
- Na ż.....!!!
- Na żółwiu ????????!!!!!!!!!!!!
- Na ŻYWO!!!!!!!!!

wtorek, 8 kwietnia 2008

Filozof

Długo niewidziany kolega na pytanie - "Co słychać?":

"Skończyłem filozofię i myślę, co dalej."

wtorek, 1 kwietnia 2008

Po ptokach - anegdoty spóźnione ale dobre

Przed Świętami koleżanka przygotowała wydmuszki dla swojego synka do przedszkola. Zapakowała mu ładnie w watkę i pudełko i wytłumaczyła - ostrożnie, bo się potłuką. Rano starszy biegnie sobie do szkoły i dziwi się młodszemu bratu, czemu ten tak wolno idzie.
"Bo ja mam delikatne jajka" - odpowiedział przedszkolak.
Jak może nie wszyscy jeszcze wiedzą, od pewnego czasu pracuję w urzędzie. Jak to w urzędach bywa, częsta jest korespondencja z innymi jednostkami budżetowymi. Przed każdymi świętami napływają kolejne życzenia z różnych stron. I od Urzędu Pracy nadeszła mailowa kartka - wszystkiego naj naj z okazji Wielkiej Nocy itd. itp. ... A obok zdjęcie - chłopiec stojący przy choince. Patrząc za okno w Wielki Piątek czy Sobotę rzeczywiście można się było pomylić...

wtorek, 18 marca 2008

Rozkojarzona

A tej sytuacji to już byłam świadkiem...

Jedziemy autobusem przez Mazury w kierunku Litwy. Mijane za oknem miejscowości noszą coraz to dziwniejsze nazwy. Coraz większe to zresztą dziury. W pewnym momencie dziewczyna czytając mijana tabliczkę mówi:
- O! Gawlik Mały!
- Nie wiem. Nie znam się na ptakach.-Odpowiada jej koleżanka.

Czujny!

Historia ponoć autentyczna:

Na weselu pan młody jest bardzo spięty. Pech chciał, że ksiądz zapomina jego imienia i tuż przed przysięgą odsuwa mikrofon od ust i scenicznym szeptem pyta:
- Jak pan ma na imię?
Pan młody jakby nie zrozumiał, więc ksiądz powtarza ciut głośniej:
- Jak pan ma na imię?
Wreszcie coś jakby dotarło do oblubieńca i wolno przemówił:
- Pan... Pan ma na imię Jezus.

piątek, 4 stycznia 2008

Jak mi się upiekło...

Mój J. pracuje w niedzielę od 7-ej rano. Będąc tego świadomą już od pewnego czasu po cichu planowałam, jak spędzę sobotnią noc, skoro nie z nim. Dostałam propozycję od zapomnianej koleżanki, żeby wyskoczyć na imprezę. Mojej przyjaciółce zaproponowałam salsę, albo karnawałową milongę. Zastanawiałam się tylko, jak poinformować lubego, że nie będę miała dla niego czasu wieczorem (bo spotykamy się ostatnio głównie w weekendy, więc poniekąd ma do nich prawo). Tymczasem zadzwonił do mnie wczoraj i zapytał, czy nie miałabym ochoty iść w sobotę potańczyć, bo on ma jakieś spore zaległości i sobotni wieczór musi posiedzieć w papierach. Oczywiście nic nie mówiąc mu o swoich planach, okazałam niezadowolenie, przyjęłam wyrazy skruchy i powiedziałam, że trudno - coś sobie zorganizuję... Et voilla! :-)
PS. Nietety znając tego bloga prędzej czy później odkryje prawdę, ale czego nie robi się dla czytelnika?