wtorek, 18 marca 2008

Rozkojarzona

A tej sytuacji to już byłam świadkiem...

Jedziemy autobusem przez Mazury w kierunku Litwy. Mijane za oknem miejscowości noszą coraz to dziwniejsze nazwy. Coraz większe to zresztą dziury. W pewnym momencie dziewczyna czytając mijana tabliczkę mówi:
- O! Gawlik Mały!
- Nie wiem. Nie znam się na ptakach.-Odpowiada jej koleżanka.

Czujny!

Historia ponoć autentyczna:

Na weselu pan młody jest bardzo spięty. Pech chciał, że ksiądz zapomina jego imienia i tuż przed przysięgą odsuwa mikrofon od ust i scenicznym szeptem pyta:
- Jak pan ma na imię?
Pan młody jakby nie zrozumiał, więc ksiądz powtarza ciut głośniej:
- Jak pan ma na imię?
Wreszcie coś jakby dotarło do oblubieńca i wolno przemówił:
- Pan... Pan ma na imię Jezus.