czwartek, 22 listopada 2007

Jak z dowcipu...

Wczoraj przysypiałam własnie w kolejce, kiedy nagle zaczęło się małe zamieszanie. Okazało się, że ktoś wprowadzał niepełnosprawnego na miejsce dla niego własnie przeznaczone, przesadzając przy okazji innego pasażera. Wprowadzanym mężczyzną okazał się niewidomy, natomiast "wybawcą" zupełnie przypadkowy starszy pan. I jak to zwykle ze starszymi panami w akcji bywa, bardzo przejął się swoją rolą. Mówił:
-To ja panu pomogłem, proszę. Niech pan tu usiądzie. A oni nawet nie chcieli panu pomóc wejść do pociągu? I nie pomogli. Ale pan sobie świetnie radzi! Nie widzi pan problemu!
W przedziale zapanowała zawiesista cisza....
-To znaczy.... Nie ma pan problemu....

Brak komentarzy: