piątek, 2 listopada 2007

Punkt widzenia, punkt zagubienia

Hotele miewają rozbudowane podziemia. Nawet po kilku miesiącach pracy, można nie znać wszystkich ich zakamarków. Kilka dni temu A. koniecznie chciała się dostać do pomieszczenia Room Service. Nie mogąc znaleźć odpowiednich drzwi zapytała K. (pracującą u nas juz od kilku lat), czy nie wie, gdzie one są. K. przerażona - Nie widziałam ich! Nic o tym nie wiem! A zginęły?? Rano jeszcze były!

poniedziałek, 29 października 2007

Przebudzenia

Wczoraj zabalowałam z G. trochę dłużej. Położyłyśmy się koło 3 rano. Plan - pobudka o 09:30, potem o 11:00 praktis tangowy. O godzinie 10:45 wpada do mnie do pokoju - "Zaspałyśmy!". Ogłupiała zrywam się z przerażeniem - "Cholera!!! Zaspałyśmy! Ale na co?!"

wtorek, 16 października 2007

Rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko Asystenta Jakości

Wczoraj moja siostra usłyszała - "Byłaby Pani idealną kandydatką, gdyby tylko miała Pani prawo jazdy na TIRa."

piątek, 12 października 2007

English is too easy

Uwielbiam ten moment - wchodzi gość.

- Goodevening - wita się.

- Goodevening - uprzejmie odpowiadam.

- Oh! You speak very good english! - słyszę.


I to nie jest dowcip. Zdarzyło mi się już dwukrotnie. Poprzednim razem do oszacowania moich umiejętności wystarczyło facetowi samo "Hi!".

poniedziałek, 1 października 2007

Czyżby kolejny etap?

Pamiętacie, jak kilka miesięcy temu pisałam o moich tangowych kłopotach? Jak to ani jak tańczyć, ani jak stać nie wiedzialam? Minęło trochę czasu i choć nadal zarówno z jednym jak i z drugim mam kłopoty, mniejszą wagę do nich przykładam. Tańczę, bo lubię. I tańczę, bo proszą.
No właśnie... Jak to z tym proszeniem jest....

Istnieje taka niepisana zasada tanguerros, że jedynie panowie proszą do tańca. Panie z kolei nigdy nie odmawiają (są tu wyłaczenia następujące - partnerka może odmówić tanga, jeśli partner jest nietrzeźwy, lub nieświeżo pachnie - praktyczne ;-) ). W tym układzie milongi pełne sa pięknych kobiet oczekujących aż jakiś piękny pan wyciągnie dłoń.

Wybrałam się niedawno na milongę z dwiema zupełnie początkującymi tancerkami. Tłumaczyłam im właśnie przy barze moją teorię na temat powodzenia na tego typu imprezach. Najpierw obejmuje nas urok Początkującej. Początkującą tanguerrę każdy szanujący się tancerz prosi do tańca, by pokazać.... nauczyć.... wprowadzić.. zaimponować prowadzeniem.... Bywa, że nie schodzi ona z parkietu. Potem... Potem jest długo długo nic i wreszcie, kiedy dziewczyna osiągnie już pewien poziom i kunszt znowu do tańca bywa proszoną. Jeszcze nie skończyłam kwestii - "I ja jestem na tym drugim etapie", kiedy podszedł wysoki, znany mi tylko z widzenia mężczyzna i wyciągnął dłoń...
Ledwie udało mi się wyjąkać coś w stylu "Naturalnie". I tej nocy nie schodziłam już z parkietu...

czwartek, 27 września 2007

Joga

Od niedawna do szeregu usług oferowanych przez mój cudny hotel dołaczyły zajęcia jogi. Pani je prowadząca jest osobą specyficzną. Taaaak.... Bardzo specyficzną. Widziałam ją, kiedy przyszła porozmawiać z kierownikiem marketingu celem podpisania umowy. Czekając na panią M. kiwała głową gibiąc sie na fotelu - przygotowywała się do spotkania ;-) Umowa została podpisana pomyślnie i od tygodnia w określone dni tygodnia odbywają się u nas zajęcia. Joginka pojawia się na długo przed planowaną godziną ich rozpoczęcia. Wczoraj, kiedy personel zapytał ją, czy zapalić świeczki odpowiedziała - "Naturalnie! I to minimum dwie! Kiedy to zło wychodzi z innych może spalić się w płomieniu świec, a tak wchodzi we mnie i czuję się potem taka chora...". Apogeum jednak osiągnęła nasza radość, gdy instruktorka przerwała pogawędki, twierdząc że musi (UWAGA!!!!!!!) "połaczyć się z wszechświatem".

sobota, 7 lipca 2007

Jak to zwykle w hotelach bywa w przypadku przyjazdu grupy dział rezerwacji dysponuje zazwyczaj szczegółową listą gości. Jeżeli w pokojach mają być po dwie osoby najczęściej jest to na takowej liście wyszczególnione wraz z wymienieniem nazwisk obu gości. Tak było i w przypadku ostatniej grupy. Lista była długa, a do wszystkich pokoi poprzydzielano po dwie osoby wpisane w dwie kolumny tabeli. Jako że grupa była z Hiszpanii, mieliśmy tam w lewej kolumnie: Jose Maria X a w prawej Isabel Y, dalej odpowiednio: Salvador Z i Sandra XX, Jorge XY i Rosario XZ itd itp aż do końca listy. Tam można było przeczytać nazwiska opiekunów grupy: w lewej kolumnie Bożena J. a w prawej Siostra Józefa. Cóż... rzeczą oczywistą zdawać by się mogło, iż w ostatnim pokoju gościć będzie zakonnica z towarzyszką. Widać oczywistym nie dla każdego! Kolega przeczytawszy listę, zapytał ujmująco szczerze: "A po co nam wiedzieć, czyją ta pani jest siostrą?".