wtorek, 18 marca 2008

Rozkojarzona

A tej sytuacji to już byłam świadkiem...

Jedziemy autobusem przez Mazury w kierunku Litwy. Mijane za oknem miejscowości noszą coraz to dziwniejsze nazwy. Coraz większe to zresztą dziury. W pewnym momencie dziewczyna czytając mijana tabliczkę mówi:
- O! Gawlik Mały!
- Nie wiem. Nie znam się na ptakach.-Odpowiada jej koleżanka.

Czujny!

Historia ponoć autentyczna:

Na weselu pan młody jest bardzo spięty. Pech chciał, że ksiądz zapomina jego imienia i tuż przed przysięgą odsuwa mikrofon od ust i scenicznym szeptem pyta:
- Jak pan ma na imię?
Pan młody jakby nie zrozumiał, więc ksiądz powtarza ciut głośniej:
- Jak pan ma na imię?
Wreszcie coś jakby dotarło do oblubieńca i wolno przemówił:
- Pan... Pan ma na imię Jezus.

piątek, 4 stycznia 2008

Jak mi się upiekło...

Mój J. pracuje w niedzielę od 7-ej rano. Będąc tego świadomą już od pewnego czasu po cichu planowałam, jak spędzę sobotnią noc, skoro nie z nim. Dostałam propozycję od zapomnianej koleżanki, żeby wyskoczyć na imprezę. Mojej przyjaciółce zaproponowałam salsę, albo karnawałową milongę. Zastanawiałam się tylko, jak poinformować lubego, że nie będę miała dla niego czasu wieczorem (bo spotykamy się ostatnio głównie w weekendy, więc poniekąd ma do nich prawo). Tymczasem zadzwonił do mnie wczoraj i zapytał, czy nie miałabym ochoty iść w sobotę potańczyć, bo on ma jakieś spore zaległości i sobotni wieczór musi posiedzieć w papierach. Oczywiście nic nie mówiąc mu o swoich planach, okazałam niezadowolenie, przyjęłam wyrazy skruchy i powiedziałam, że trudno - coś sobie zorganizuję... Et voilla! :-)
PS. Nietety znając tego bloga prędzej czy później odkryje prawdę, ale czego nie robi się dla czytelnika?

czwartek, 22 listopada 2007

Zniżka

A opowiadałam Wam kiedyś, jak D. miała udzielić gościowi 10% rabatu a w efekcie doliczyła mu 10% do końcowej faktury? Strzeżcie się recepcjonistek!

Krystyna z gazowni

Jakiś już czas temu zabrakło w moim 5-gwiazdkowym hotelu wody. Po kilkukrotnym przełączaniu mnie z jednej linii na drugą udało mi się wreszcie połączyć. Po dwóch słowach wyjaśnienia, zapytałam, kiedy możemy się spodziewać wody. Usłyszałam - żadnego beczkowozu do państwa nie przyślemy!
Proste :-)

Jak z dowcipu...

Wczoraj przysypiałam własnie w kolejce, kiedy nagle zaczęło się małe zamieszanie. Okazało się, że ktoś wprowadzał niepełnosprawnego na miejsce dla niego własnie przeznaczone, przesadzając przy okazji innego pasażera. Wprowadzanym mężczyzną okazał się niewidomy, natomiast "wybawcą" zupełnie przypadkowy starszy pan. I jak to zwykle ze starszymi panami w akcji bywa, bardzo przejął się swoją rolą. Mówił:
-To ja panu pomogłem, proszę. Niech pan tu usiądzie. A oni nawet nie chcieli panu pomóc wejść do pociągu? I nie pomogli. Ale pan sobie świetnie radzi! Nie widzi pan problemu!
W przedziale zapanowała zawiesista cisza....
-To znaczy.... Nie ma pan problemu....

poniedziałek, 19 listopada 2007

By piękniej...

SMS od siostry:

Właśnie wydepilowałam sobie twarz... Moja nowa maseczka peel-off jest straszna...