niedziela, 11 marca 2007

Plus/Minus

Postanowiłam się przebadać. Dawno już nie sprawdzałam stanu moich czerwonych krwinek a jako „anemik” powinnam się pilnować, zwłaszcza że trochę ostatnimi czasy chorowałam. Mniejsza o powody, postanowiłam się przebadać i to w każdym rutynowym kierunku. Podchodzę do pani w rejestracji i mówię: „Chciałam zapłacić za badania krwi – morfologia, cukier, OB i HIV”. Nie muszę chyba dodawać, że zwłaszcza ostatnią część wypowiedzi powiedziałam przyciszonym głosem. Pani pogrzebała w papierach, poklepała w komputer i donośnym głosem potwierdza przyjęcie dyspozycji - „Morfologia, cukier, OB. i HIV. Tak? To będzie 55,50.” Już odrobinę ubawiona kładę pieniądze na ladzie a tu jedna z pań w rejestracji pyta drugą: „A po ile jest HIV?”. Zmierzam do laboratorium, wręczam kolejnej babeczce potwierdzenie wpłaty, a ona po chwili studiowania: „W jakim celu robi pani te badanka?”. „KONTROLNYM” odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.

Ech… Jeżeli nawet w takich miejscach, jak przychodnia badania tego typu wywołują sensację, to jak przekonać ludzi, że są konieczne i powinniśmy traktować je rutynowo?

Po tym wszystkim fakt, że zapomniałam, że badania te wymagają także przyniesienia moczu i musiałam sprawie zaradzić „na miejscu” nie wydawał mi się już nawet śmieszny.

PS. Minus

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ach Aniu, jaki piękny blog!
ale zaraz ... chyba czegoś tu brakuje. myślę chętnie przeczytałbym coś mniej poprawnego, jakieś pikantne szczegóły/szczególiki, trochę egzotyki, nieprzemyślane komentarze napewno dodałyby mu smaku ;-)
pozdrawiam